Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/na-chciec.zarow.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server350749/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 17
- Jest pani pewna, milady? Może lepiej każę Orserowi

na wschód, pełen miękkich, haftowanych poduszek

że dwukrotnie ją rzucił. Sytuację pogarszał fakt, że gdy rozstał się z nią po raz drugi, jej
– Tak.
Cudownie.
Ścieg był gęsty, rozcięcie zostało przeszyte ręcznie kilka razy. Nie miał noża, kluczem wyciągnął i przeciął nitki. Czuł się jak idiota; pewnie nie było w tym żadnej tajemnicy. Wreszcie udało mu się rozpruć szew. Zajrzał do środka. Wewnątrz znalazł głęboko ukrytą
– Bledsoe zawsze jest wściekły.
moment zamknęła oczy.
Czuję, że moje usta wykrzywia uśmiech zadowolenia, bo bez trudu czytam w nim jak w
podstawówce, dzięki temu poznały się i polubiły Tally i Jennifer. Bardzo. Obie po
– Tak.
- Poza negatywnym nastawieniem do świata? - Uważaj, Reed, bo nie dam ci papierka, na który tak czekasz. Podpisanego przez samą świątobliwość, sędziego Ronalda Gillette. - Nakaz przeszukania domu? - Reed sięgnął już po marynarkę. - Podpisany, opieczętowany i - rzuciła cholerny papier na biurko - oficjalnie dostarczony. - Chodźmy. - Reed wyszedł zza biurka i wskazał na gościa. - Detektyw Reuben Montoya z policji w Nowym Orleanie, detektyw Sylvie Morrisette. - Oddelegowany czy na stałe? - zapytała, mierząc wzrokiem młodszego policjanta. Jezu, co się z nią dzieje? Miała już czterech mężów, a sądząc po jej zachowaniu, rozgląda się za mężem numer pięć. Jako zaprzysiężony kawaler, Reed nie rozumiał, czemu koniecznie chciała pędzić do ołtarza z każdym nowym facetem. - Montoya szuka Marty Vasquez. - Tej od Lucille, córki pokojówki Montgomerych? - zapytała. - Właśnie. - Tak myślałam. - Sylvie pokiwała głową. - Może chce pan z nami iść? - spytała, przeczesując palcami sterczące włosy. - Już go zaprosiłem - powiedział Reed, gdy schodzili po schodach. Może dzięki Montoi zdołają wyjaśnić nagły wyjazd Lucille. Trochę to podejrzane, że tak szybko zwinęła manatki, ale instynkt mówił Reedowi, że staruszka jest niewinna. - Może zniknięcie Marty wiąże się z waszą sprawą - zastanawiał się Montoya. - Być może - przytaknął Reed, choć nie bardzo w to wierzył. - Ale ona nie należy do rodziny. Nasz morderca skupia się na członkach klanu. - Rebeka Wade jest wyjątkiem, jeśli jej śmierć ma cokolwiek wspólnego z tą sprawą. - Morrisette przestała interesować się gościem, skupiła się znów na śledztwie. Reed otworzył jej drzwi. Na ten przejaw rycerskości przewróciła oczami i mruknęła cicho: „Daruj sobie”. Wyszli na rozpaloną ulicę. - Może pan pojechać z nami jednym samochodem, Reed wszystko panu opowie. A ty będziesz pożądliwym wzrokiem lustrować towar, pomyślał Reed, ale nie odezwał się. Dobrze, że zdobyli nakaz, wreszcie będzie mógł zajrzeć do domu pani Bandeaux. Zobaczyć, jakiego trupa trzyma w szafie. - ...więc nie chcę, żebyś sama z kimkolwiek rozmawiała - powiedział Marvin Wilder, odprowadzając Caitlyn do drzwi swojego gabinetu. Był niskim mężczyzną, chyba szerszym niż wyższym. Jego biała czupryna wyraźnie kontrastowała z naturalną opalenizną. W gabinecie więcej miał trofeów golfowych niż dyplomów. Po spotkaniu Caitlyn wcale nie czuła się lepiej. Miała dość milczenia, wolałaby zrzucić z siebie ten ciężar, ale adwokat radził jej trzymać język za zębami. - Nie przekazujmy policji żadnych nowych informacji, dopóki nie wróci ci pamięć. Na razie nic nikomu nie mów. Ani policji, ani prasie, nikomu. - A mojej rodzinie? - zapytała. - Albo psychologowi? - Caitlyn, proszę, wstrzymaj się kilka dni. Daj mi trochę czasu, żebym zajął się tą sprawą. Znam prokuratora okręgowego. Pozwól, że najpierw porozmawiam z Kathy Okano i zobaczę, na czym stoimy. Poczekajmy.
powinien mu odpuścić. Spotka się z nim, zobaczy, czego chce. Nawet jeśli już teraz wiedział,
ilekroć się kochali, choć od wypadku dochodziło do tego, niestety, bardzo rzadko.
pierwszego ślubu wypłowiały, zblakły, a stroje młodej pary świadczą o tym, że minęła cała
Czekał dwie godziny – zjawił się godzinę przed tym, jak ją widział poprzedniego dnia,

miłość, jaka stała się udziałem Antonyego i Jennifer, i nam

– Bomba. Dzwonisz po to, żeby kazać mi się zamknąć.
mówiła. Miała za to siostrę przyrodnią. Czy może przyszywaną? Która zginęła. Popełniła
147

problem.

moją ciekawość?
szczęście nie zależy tylko od pieniędzy.
nie będzie musiał całkiem się ustatkować.

chevrolecie nie było śladu.

– Aha, przestraszył się.
niemożliwe.
sztormu po to, by ratować rybaków i żeglarzy, pomyślała Lucy.